<Oczami Emily>
Nadal stałam oszołomiona i podekscytowana swoim zaimprowizowanym występem, więc wyszliśmy z budynku, aby trochę ochłonąć pod mroźnym i rozgwieżdżonym niebem.
-Masz bardzo ładny głos-powiedział, a ja się zarumieniłam. Wzruszyłam ramionami.
-Śpiewałaś może w jakimś zespole?-zapytał.
-Byłam w kościelnym chórku, ale to wszystko-wyjaśniłam-Kiedyś próbowałam zaśpiewać solo i właściwie zemdlam-powiedział rozbawiona. Harry zaczął się śmiać razem ze mną.
-A co się takiego stało?-zapytał, a ja tylko pokręciłam głową, przywołując wspomnienia.
-Spojrzałam na tych wszystkich ludzi wpatrzonych tylko we mnie, a następnie, co zobaczyłam, to był sufit sali. I taki był koniec mojej solowej kariery.-zachichotałam-A ciebie takie coś spotkało?
Pokręcił tylko głową, że nie. A ja zaczęłam się śmiać głośniej.
-Naprawdę trudno w to uwierzyć.-przyznał szczerze.
-Pierwszy raz zrobiłam coś takiego.
-10, 9, 8,...
Nagle zdałam sobie sprawę, że otaczają nas ludzie głośno odliczając sekundy. Nowy Rok był tuż-tuż.
Stałam wpatrzona w zielone oczy Harrego, ale szybko umknęłam spojrzeniem w bok.
-7. 6, 5, 4...
-Ta noc jest naprawdę czarodziejska-powiedział cicho do siebie. Pomyślałam sobie w tym momencie o rodzicach, których przy mnie nie ma. Opuszkami palców starłam szybo łzy płynące po moich polikach tak, aby ich nie widział. Ale jak pech to pech.
-Co ci się stało?-zapytał z troską w głosie.
Pokiwałam głową, że nic. Pociągnął mnie za ręke i poszliśmy do pobliskiego parku. Nie miałam ochoty rozmawiać, ale po dłuższym czasie się odezwałam.
-Pewnie cię drażni czemu...-niedokończyłam, bo mi przerwał.
-Jak nie chcesz to nie mów. Przeciez się...-tym razem ja mu przerwałam.
-W wieku 15 straciłam rodziców. Jutro mija 3 rocznica ich śmierci.
-Przepraszam nie wiedziałem...-powiedział smutnym głosem.
Zrobiło mi się lżej na sercu. Wogóle zdałam sobie sprawę, że rozmawiam z członkiem zespołu One Direction.
-Przepraszam, że oto pytam, ale z kim ty przyjechałaś i gdzie mieszkasz?-zapytał, a ja mu bez problemu odpowiedziałam.
-Przyjechałam z babcią i siostrą, a przyjechałam z Londynu.-odpowiedział mu. Czułam się z nim bezpieczna. Gdy tak spacerowaliśmy usłyszam jakieś szelesty zza krzaków. Złapałam za rękę Harrego na co on tylko się uśmiechął. Odwróciłam się i spostrzegłam dwie dziewczyny, które podbiegły do Styles'a. Kim one mogły być? Oczywiście, że fanki, bo jakże inaczej. Po prosiły o autograf i zdjęcie. Widać, że życie gwiazdą jest trudne. Gdy fanki zrobiły sobie zdjęce ruszyliśmy dalej. Po paru krokach znów usłyszeliśmy hałasy zza krzaków, tylko tym razem to nie były fanki. Zza krzaków wyłonili sie...
~~~~~~~~~~
No właśnie kto się wyłonił?
Czytasz=Komantujesz
No chłopcy na pewno. Świetny rozdział, trochę smutny ale super.
OdpowiedzUsuńHym, hym...
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczyna się kolejna ciekawa historia^^
Piszesz fajne rozdziały, ale trochę krótkie.
Mam nadzieję, że niedługo się rozkręcisz.
Życzę weny i niecierpliwie czekam na następny :D